piątek, 1 kwietnia 2016

Donna Tartt "Mały przyjaciel"

Donna Tartt jest amerykańską  pisarką z kilkoma nagrodami na swoim koncie. "Mały przyjaciel" jest drugą powieścią wydaną przez autorkę. Słyszałam dużo zachwytów nad twórczością autorki, najwięcej nad jej najnowszą powieścią ale "Małego przyjaciela" też dotyczyły. Ja tego zachwytu nie podzielam, wręcz przeciwnie nie jest to książka dla mnie, nie zawładnęła mną ani mnie nie kupiła. Nie da się jednak zaprzeczyć że książka emanuje smutkiem i cierpieniem, jeden moment a tak zaważył na życiu tylu osób.

Okładka książki Mały PrzyjacielHistoria zaczyna się od strasznej tragedii która miała miejsce w poniedziałek 26 maja 1946 roku w dzień matki w Alexandria w stanie Mississippi. Piękny dzień, mnóstwo gości którzy przybyli na rodzinną uroczystość. Każdy zajęty sobą, dzieci się bawią na podwórku, zawsze ktoś ma na nich oko. Nagle znika dziewięcioletni chłopiec, przed chwilą był a teraz gdy go matka szuka nigdzie nie ma. Idzie burza, na wołania matki Robin Dufresnes nie reaguje więc ta wraz z sąsiadką szukają go po podwórku. Nagle sielankową atmosferę przerywa krzyk rozpaczy, Robin zostaje znaleziony, wisi powieszony na drzewie. Ulubieniec wszystkich jest martwy, od tej pory już nic nie będzie takie samo. W zżytą i bliską rodzinę zakradła się rozpacz która powoli prowadzi do jej rozpadu. Kto zabił Robina? Czym zawinił, że musiał umrzeć?

Dwanaście lat później rodzina ta jest cieniem, niczym nie przypomina tej jaką był przed tragedią. Funkcjonuje tylko dla tego że ma swój rytm i rytuały które w dzień w dzień są takie same. Najmłodsza siostra Robina Harriet, która w momencie popełnienia zbrodni była zaledwie niemowlakiem postanawia znaleźć zabójce brata. Zaledwie stała się nastolatką a czekające zadanie wcale nie będzie łatwe. Na szczęście nie jest sama, ma młodszego przyjaciela Hely'ego który jest zapatrzony w nią i postanawia jej pomóc. Czeka ich wiele niebezpieczeństw, nieprzyjemnych historii i rozczarowania, ale Harriet uparcie będzie dążyć do celu. Czy podoła zadaniu? Czy zdoła przywrócić rodzinie równowagę?

Autorka nie napisała klasycznego thrillera czy też kryminału, jest to bardziej powieść przygodowa z tragedią w tle. Powieść przepełniona jest emocjami: rozpacz, ból, tęsknota, chęć zemsty i apatia przemawiają prawie z każdej przeczytanej strony. Matka Robina Charlotte popadła w czarną rozpacz nikt ani nic nie może jej stamtąd wyciągnąć. Książka pokazuje do czego możne doprowadzić nieleczona depresja i jaki jest jej wpływ na najbliższe otoczenie. Harriet z siostrą nie zaznały prawdziwej miłości matczynej, która siedzi w swoim pokoju i leży bezwładnie na łóżku. Domowymi obowiązkami zajmuje się opiekunka i tylko dzięki niej dziewczynki mają co jeść.

Autorka w książce umieściła cały przekrój ludzkich zachowań. Postacie z początku są różnorodne, barwne i intrygujące. Dużo czasu i miejsca jest poświęcone na poznanie bohaterów, przybliżenie ich charakterystyki, upodobań. Szkoda tylko że autorka nie wykorzystała ich potencjału. Kontynuując książkę miałam wrażenie że są zostawieni sami sobie, nic z nimi się nie dzieje, tylko momentami ich emocje ożywiają otoczenie.

Podziwiam determinacje Harriet, mimo młodego wieku dąży do tego aby rozwikłać tą sprawę. Nie ma łatwo, nawet własna rodzina jej tego nie ułatwia i nie chce mówić o tamtych wydarzeniach. Harriet jak na swój wiek jest wyróżniającą się postacią, jest wyniosła, pyskata, dociekliwa i na swój sposób inteligenta. Wielkie przeciwieństwo w stosunku do starszej siostry która jest zamknięta w sobie, małomówna i nie udziela się towarzysko.

 Książka jest napisana bogatym słownictwem, ale nie czyta ją się dobrze. Momentami chciałam ją odłożyć na półkę nie kończąc. Nużąca, akcja bardzo powoli się rozkręca i wcale nie nabiera tempa. Najbardziej mnie raziło to że występowały interesujące i ciekawe wątki ale Donna Tartt nie kontynuowała ich ucinając lub porzucając przenosząc się na coś mniej istotnego. Dużo było wątków pobocznych, nieistotnych dla sprawy ale ciągnących się przez kilka stron. Miałam wrażenie im dalej tym bardziej autorka odbiega od puenty, co psuło jakość czytania i dezorientowało czytelnika. Szkoda bo aż się prosiło aby to bardziej wykorzystać. Tak samo jak wątek tajemniczości całej sprawy, nie czułam tego, miałam wrażenie ze jest gdzieś obok a ja wcale nie zamierzam się angażować w tą sprawę, tylko przypadkiem wychodzi na światło dzienne.
 

Zakończenie dziwne, wręcz nie nawiązujące do głównego problemu. Bardzo mi się nie podobało, liczyłam że Harriet jednak dokona postępu w sprawie i uda się jej rozwiązać tajemnicę. Szczerze jak bym wiedziała, że tak się skończy to bym sobie darowała jej czytanie po 100 stronach.

Powieść "Mały przyjaciel" nie zalicza się do moich ulubionych lektur, po przemęczeniu tego wielkiego tomu powędrowała na półkę z książkami do których na pewno nie wrócę i nie polecę z czystym sumieniem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz