środa, 24 lutego 2016

Brandon Sanderson "Bohater wieków"


Z żalem przeczytałam ostatnią książkę przygód Elenda i Vin. Z jednej strony chciałam wiedzieć co będzie dalej a z drugiej wiedziałam że jak dojdę do końca to coś się skończy. Trzecia części cyklu Brandona Sandersoan "Bohater wieków" zachwyca jak poprzednie tomy. Dawno nie przeczytałam tak fascynującej trylogii.

Trzy armie rozbite, ci co przeżyli służą teraz cesarzowi który chce aby ludzkość przetrwała. Popiół coraz mocniej sypie z nieba, brakuje jedzenia, ziemia nie nadaje się pod uprawy, grube warstwy popiołu duszą wszystko. Mgły zabijają mieszkańców krainy, nieliczni chorują, innych zostawia w spokoju. Jeszcze te potworne i silne trzęsienia ziemi. Strach, rozpacz i czarne wizje ukazują się mieszkańcom ale jest malutka nadzieja. To religia Ocalałego daje licznym nadzieję i wiarę w to że Vin ich wszystkich uratuje.

Dotarcie przez Vin do Studni Wstąpienia nie zakończyło się pomyślnie. Coś co miało dać kres całemu złu tak naprawdę było więzieniem Zniszczenia, a nieświadoma i podstępem nakłoniona Vin wypuściła to na wolność. Okazuje się ze zabicie Ostatniego Imperatora nie było wcale takim dobrym pomysłem. Sam Imperator szykował się na ewentualność końca świata i w różnych miejscach ukrył magazyny pozwalające przeżyć ludności. Każdy magazyn zawierał co innego i w każdym są wskazówki jak odnaleźć następny. Vin i Elend muszą się śpieszyć, a nie wszyscy mieszkańcy są posłuszni cesarzowi, niektóre miasta się nie podporządkowały i są do nich wrogo nastawieni. Dodatkowo Zniszczenie nie odpuszcza, nasyła na nich armie kolosów kierowaną przez Inkwizytorów albo samemu próbuje przejąć władzę i siać zamęt.

W trzeciej części autor odpowiada na wszystkie pytania które pojawiły się we wszystkich książkach. Nic nie jest pominięte, każdy wątek jest dopracowany i doprowadzony do końca. Widać tu trud i wysiłek autora, co bardzo się opłaciło. Każdy czytelnik powinien być bardzo usatysfakcjonowany. Sanderson zadbał także o to by wyjaśnić czytelnikom skąd biorą się kandra, kolossy i Inkwizytorzy. Wyjaśnia ich powstanie, idee i rolę w całej historii.

Tak jak w poprzednich częściach każda z postaci jest mocno rozbudowana, dowiadujemy się o ich światopoglądzie i charakterze. Różnią się od siebie ale też wzajemnie uzupełniają, co daje całej historii wiarygodność. Sazed ostatni z Opiekunów i jedna z najfajniejszych postaci doczekała się dużego rozwinięcia. Jego kryzys wiary, wątpliwości i szukanie odpowiedzi po stracie ukochanej są bardzo mocno zaakcentowane w książce. Czy bohater znajdzie odpowiedzi na nurtujące go pytania?

Sanderson zadziwia, wymyślił już allomacjię i freuchemię a teraz jeszcze hemalurgię. Nowa umiejętność którą najbardziej wykorzystują Inkwizytorzy, polega na wykorzystaniu metalu do czerpania mocy z ciał innych osób, jest mroczna i daje więcej możliwości. Kolejna nowość to  Zniszczenie i Zachowanie, dwie przeciwstawne siły stanowiące równowagę na świecie, podczas gdy Zniszczenie za wszelką cenę chce unicestwić świat Zachowanie robi wszystko aby temu zapobiec.

Sama w sobie książka jest dobra, ale dopiero czytając całą trylogię można ją docenić. Trzecia część jest dopełnieniem poprzednich, razem tworzą idealnie dopasowaną całość. Naprawdę szkoda było by jej nie przeczytać zwłaszcza że autor bardzo przy niej się napracował. Sanderson ma talent i wielką wyobraźnie a do tego umie to wszystko przelać na papier.  Pewnie się powtarzam ale dawno nie czytałam tak dobrej trylogii i pewnie długo zostanę pod jej wrażeniem.

Samo zakończenie to majstersztyk mistrza. Zakończenie jakiego się nie
można było się spodziewać, dające nadzieję że wkrótce na półkach pojawi się kolejna powieść. Czekam z niecierpliwością i polecam!

poniedziałek, 22 lutego 2016

Brandon Sanderson "Studnia wstąpienia"


"Studnia wstąpienia" jest kontynuacją cyklu Ostatnie Imperium. Pierwsza część bardzo mi się podobałam i liczyłam ze druga też taka będzie. I się nie pomyliłam, Brandon Sanderson jest rzemieślnikiem w swojej dziedzinie, a książki które wychodzą spod jego ręki zachwycają całą rzeszę czytelników.

Elend Venture i Vin - najpotężniejsza z Zrodzonych z Mgły wraz z przyjaciółmi dokonali niemożliwego, obalili Ostatniego Imperatora i dali wolność skaa. Niestety nie wszystko tak dobrze się układa jak zaplanowali. Choć królem został Elend i wprowadza nowe rządy, znaleźli się tacy co uważają że to im się należy nowa władza. Miasto oblegają trzy armie i każda chce je zagarnąć dla siebie. Która pierwsza wykona ruch i przystąpi do ataku?

Rewolucja nie poprawiła życia ludzi, skaa są wolni ale co z tego jak kraj jest niestabilny i panuje wojna i popiół dalej sypie się z nieba. Vin ma jeszcze jeden problem który powstał po śmierci tyrana. Okazuje się że Ostatni Imperator nie do końca był taki zły, chronił ludzi przed złem a Zrodzona z Mgły musi teraz wszystko naprawić. Rozwiązaniem zagadki jest tajemnicza Studnia Wstąpienia, Vin za wszelką cenę musi ją odnaleźć.

Książka wciąga i to bardzo, nie można się wprost od niej oderwać. Od samego początku dużo się dzieje choć toczy się wolniej to i tak nie można się nudzić, a czytanie książki to czysta przyjemność. Odniosłam wrażenie że autor w tej części cyklu książkę bardziej urozmaicił dodając dużo wątków pobocznych. Powieść dzięki temu stała się obszerniejsza i głębsza, a kreowany świat przez autora dalej budzi zachwyt. Książka napisana z rozmachem ale bardzo przemyślana i spójna.

Pierwsze co rzuciło i się w oczy czytając to to że postacie nie są nudne, intrygują i ciekawią czytelnika. Wszyscy bohaterowie z pierwszej części występują też w drugi tomie, postacie drugoplanowe mają rozwinięte watki i dużo się u nich dzieje. Miło było śledzić poczynania bohaterów, nie ukrywam ze bardzo zżyłam się z nimi i chciałam poznać ich dalsze losy.

Sanderson oparł fabułę książki na dwóch płaszczyznach, można ją podzielić na przyziemną i trudną do określenia. Do pierwszej zaliczymy politykę, intrygi, zabójstwa, wojna, głód, a do drugiej wszystko to co nie wiemy na ten temat np. magia, nieznane magiczne zagrożenie, studnia wstąpienia, Głębia. Wątki się ze sobą przeplatają tworząc znakomitą fabułę która nie nudzi czytelnika.

Nic dodać, nic ująć obowiązkowa pozycja dla miłośników fantastyki i nie tylko:) Polecam!!!

środa, 17 lutego 2016

Zygmunt Miłoszewski "Uwikłanie"


To chyba zły czas na czytanie polskich autorów, kolejna książka z bardzo pozytywnymi recenzjami, a ja czuję rozczarowanie. Może stawiam za wysoką poprzeczkę Miłoszewskiemu ale jego "Domofon" zawalił mnie z nóg. Tego samego oczekiwałam od "Uwikłania", jest to kryminał rozpoczynający cykl o prokuratorze Szackim. Książka nie jest zła, jest tu intryga, akcja i ciekawi bohaterowie tylko ja osobiście nie mogłam wciągnąć się w akcje i zdarzało mi się przysypiać czytając.

Niedzielny poranek, Szacki ma wolny dzień który spędza z żoną i córką, obiecał przygotować śniadanie córce. Nagle dzwoni telefon i burzy tą poranną sielankę. Prokurator ma się zjawić w starym klasztorze w centrum Warszawy gdzie znaleziono zwłoki. Przybywając na miejsce dowiaduje się ze ofiarą jest Henryk Telak i brał udział w niekonwencjonalnej terapii grupowej spopularyzowanej przez Berta Hellingera.

Sesja była bardzo burzliwa i została przerwana z powodu emocji, uczestnicy mieli do niej wrócić następnego dnia. Telak nie pojawił się na śniadaniu, wszyscy uznali że zrezygnował, wkrótce zostają odnalezione zwłoki ofiary. Szacki ma niełatwe zadanie, Telaka zabił włamywacz albo ktoś z grupy ale brak motywu. Grzebiąc w przeszłości ofiary dowiaduje się że córka popełniła samobójstwo a syn jest śmiertelnie chory. Jest jeszcze coś w bardzo dalekiej przeszłości, coś co jest niebezpieczne nawet dla samego prokuratora.

Postać prokuratora jest intrygująca, choć nie do końca obowiązki Szackiego pokrywają się z pracą prokuratora w realu. Dziwna jest też współpraca prokuratury z policją, czytając miałam wrażenie że policjanci nie mogą nic powiedzieć ani wykazać żadnej inicjatywy, są prowadzeni za smycz jak piesek na spacer.  Sam pomysł aby zrobić głównego bohatera prokuratorem jest zaskakujący i zyskuje na plusie. Szacki to człowiek inteligentny z dziwnym poczuciem humoru i ciętym językiem. Miłoszewski pokazuje że człowiek pracujący na państwowej posadzie nie ma tak dobrze, też musi walczyć z systemem a i jego uczucia często kłócą się z obowiązkami.

Strasznie nie trafiony wątek romansu. Zero romantyzmu, napięcia, emocji, jest tylko kalkulacja i nudnawe rozważania. Nie wiem czy autor nie miał pomysłu jak to napisać czy też nie bardzo wiedział jak się do tego zabrać. Wyszło drętwo i niemrawo.

Bohaterowie są zwyczajni, tacy z podwórka. Nie ma nadmiernego idealizowania postaci, wymyślania im nie stworzonego życiorysu. W dzisiejszych czasach często ludzie korzystają ze specjalisty i chodzą na terapię. Miłoszewski porusza też tematy byłych funkcjonariuszy SB, UB, teczek i agentów. Ten temat ciągle się przewija w życiu i mediach, ciągle do niego wracamy. W "Uwikłaniu" powrót do tamtych czasów pozwala poznać motyw zabójcy.

Podsumowując autor napisał książkę obyczajowo-kryminalną o bardzo ciekawej fabule ale brakło mi w niej "życia" i napięcia. Książka dla lubiących Miłoszewskiego:)







poniedziałek, 15 lutego 2016

Katarzyna Bonda "Okularnik"

Kolejna część cyklu Cztery żywioły Saszy Załuskiej to "Okularnik". Jak pierwsza część tak średnio mi przypadła do gustu tak druga już całkowicie mnie rozczarowała. Chyba za duże wymagania miałam co do autorki, choć jej poprzednie książki mi się podobały i z czystym sumieniem mogłam je polecić.

Sasza postanawia doprowadzić do porządku swoje sprawy prywatne. Były partner, ojciec jej dziecka i główny podejrzany w sprawie "Czerwonego Pająka" przebywa aktualnie w prywatnej klinice psychiatrycznej na drugim końcu Polski. Załuska przybywa do Hajówki aby się z nim rozmówić, na miejscu okazuje się że Łukasz dawno opuścił ośrodek a pracujący tam lekarze nie są chętni do udzielenia jej pomocy. W wyniku kilku nieszczęśliwych wypadków Sasza zostaje najpierw aresztowana a później wplątuje się w porwanie Iwony, młodej żony lokalnego właściciela tartaków Piotra Bondaruka.

Piotr Bondaruk to podstarzały kawaler, mający trzech synów ale ani jednej żony. Iwona jest pierwsza, pozostałe zaginęły w dziwnych okolicznościach przed ślubem. We wszystkich śledztwach Bondaruk jest głównym podejrzanym a to za sprawą samochodu marki mercedes potocznie nazywanego okularnikiem który brał udział w każdej sprawie. Ciał ofiar nie ma a więc zbrodni też nie ma. Lokalny biznesmen jest więc bezkarny, ale może faktycznie nie miał nic z tym wspólnego? Czy Sasza zdoła rozwikłać tą zagadkę?

Książka jest jeszcze większa niż poprzedni tom, dużo czytania ale czy ilość przekłada się na jakość? Dla mnie nie, za dużo, za dużo i jeszcze raz za dużo. Nadmiar wątków i postaci powoduje że czytelnik się gubi, czasami wydają się one zbędne. Dużo postaci pierwszo-, drugo- i trzecioplanowych powoduje, że zastanawiałam się kto jest kto i co on tu robi. Jeśli ktoś czyta książkę jednym ciągiem i nikt mu nie przeszkadza w czytaniu to tego problemu nie ma, ale jeśli się robi kilka, kilkanaście dłuższych przerw to już jest inaczej.

Fabuła książki jest dość zagmatwana. Lubie wielowątkowe powieści i to co za nimi się kryje: tajemnice, sekrety, mroczną przeszłość, zbrodnię ale chciała bym aby taki wątek coś wnosił do historii. Niestety takie wątki się znalazły się w powieści Bondy, nie dość że nic nie wnosiły i nie miały wpływu na bohaterów to jeszcze ich zakończenie umknęło autorce. Nie krytykuje całej książki, dla mnie są to spore mankamenty których nie powinno być.

Autorka do wydarzeń z teraźniejszości dodaje wydarzenia z przeszłości. Plusem dla autorki jest to że porusza opartą na faktach historię Polaków i Białorusinów zamieszkujących te tereny. Zaskakujące jest to że Bonda tak wspaniale wplata fikcje w prawdziwe wydarzenia, czytelnik nie jest w stanie rozpoznać czy to się naprawdę wydarzyło czy też wymyśliła to autorka. Powrót do przeszłości pozwala też stopniowo poznawać przeszłość bohaterów, pokazuje czym kierowali się bohaterowie wybierając taką drogę.

Do tej książki mam mieszane uczucia. Spotkałam się z wieloma pochlebnymi relacjami, ja do tego grona pochlebców nie należę. Czuję rozczarowanie, może za bardzo się nastawiłam. Najlepiej samemu przeczytać i ocenić, moja książka wyląduje na półce i wątpię że przeczytam ją drugi raz.