Sięgnęłam po tą książkę zaciekawieniem, nie znałam autora a okładka prezentowała się zachęcająco. I szczerze trochę się rozczarowałam. Czytając nie mogłam wciągnąć się w fabułę, przeszkadzała mi też specyficzny sposób narracji nie w moim stylu i drażniło mnie jej czytanie. Często też przerywałam lub się gubiłam i miałam
ochotę przeskoczyć dalej. Po skończeniu miałam wrażenie że przedarłam się przez kilka
tomów a nie przeczytałam jedną książkę.
Francuska policja zostaje poinformowana o morderstwie. Na miejscu znajdują makabryczną scenę zbrodni, nawet najtwardsi policjanci nie spodziewali się takiego widoku. Do akcji wkracza komisarz paryskiej policji Camille Verhoeven. Wkrótce zostaje odkryta kolejna zbrodnia, tak samo przerażająca co poprzednia.
Morderca, nazwany przez prasę "Literatem" realizuje swoją morderczą wizję nawiązując do literatury. Sięga po zapomniane książki i odtwarza sceny zbrodni w nich opisane. Komisarzowi udaje się z nim nawiązać swoisty dialog za pomocą listów. A czy taki dialog nie odbije się dla Camille czkawką? I co ma z tym wszystkim wspólnego żona komisarza spodziewająca się dziecka?
Lemaitre nie szczędzi swoim czytelnikom drastycznych i makabrycznych opisów. Nic nie jest zatajone, każdy szczegół jest opisany, nawet najbardziej odrażający. Najlepsze moim zdaniem było zakończenie, niby jakieś podejrzenie zakiełkowało w trakcie czytania ale o coś takiego bym nie podejrzewała. Duży plus za to dla autora.
Mocna książka dla osób które nie brzydzą się okropną sceną zbrodni. Książka zbiera jak najlepsze recenzje i jest bardzo polecana. Mnie nie zachwyciła, źle mi się ją czytało. Może nie "dorosłam" do przeczytania jej albo nie przemawia do mnie. Nie wiem, ale na pewno autor ma potencjał i fajny pomysł na książkę. Kolejnej szansy "Koronkowa robota" nie dostanie, odkładam na półkę do przeczytania "na jeden raz". Trzeba ją samemu przeczytać aby ją ocenić.
sobota, 28 listopada 2015
piątek, 20 listopada 2015
Remigiusz Mróz "Kasacja"
"Kasacja" Remigiusza Mroza to jedna z lepszych książek na rynku według mnie. Wciąga od samego początku, nic tylko siąść i przeczytać całą od razu. Prawniczy thriller polskiego autora który powalił mnie na kolana. Dawno nie czytałam tak fascynującej książki którą pochłonęłam z wypiekami na twarzy, nic nie było mnie wstanie od niej oderwać dopóki nie przeczytałam całej.
Szanowany biznesmen zleca prawniczce Joannie Chyłko obronę swojego syna oskarżonego o morderstwo. Oskarżony Piotr Langer przez 10 dni przebywał w swoim mieszkaniu wraz z ciałami ofiar. Dowody zabezpieczone na miejscu zbrodni, w tym odciski palców na narzędziach zbrodni wydają się przesądzać sprawę na niekorzyść Langera. Zaczyna się prawnicza walka o jak najmniejszy wyrok. Skazany nie współpracuje ze swoimi obrońcami, odmawia składania zeznań, w ogóle się nie odzywa, czyżby był nie poczytalny? Co w takiej sytuacji zrobi Chyłka?
Joanna Chyłka, bezkompromisowa prawniczka z ciętym językiem która pracuje w jednej z najbardziej ekskluzywnych kancelarii w Polsce -Żelazny & Mc Vay. Prawniczka nie przebiera w środkach aby wygrać sądową batalię. Na dodatek dostaje do pomocy młodego aplikanta Kordiana Oryńskiego. Ich współpraca wbrew pozorom układa się dobrze pomimo trudnego charakteru Chyłki.
Duet Chyłka&Oryński jest dużym plusem tej książki. Ich dialogi i perypetie w niektórych momentach rozśmieszają czytelnika. Te dwie osoby bardzo się od siebie różnią, mogło by się wydawać że nie pasują do siebie bo dzieli ich wszystko. Chyłka znana pani prawnik, lubiąca czerwone samochody, czerwone mięso i heavy metal a Oryński to żółtodziób na progu kariery przez przypadek przyjęty na staż do firmy, zamiast mięsa woli ryby a do pracy przyjeżdża tramwajem i słucha hip hopu. Rozwikłanie zagadki zbliża do siebie tych dwoje, u Chyłki odzywają się uczucia których nie znała.
Książkę "Kasacja" porównała bym do amerykańskich thrillerów czy seriali gdzie przeważnie główną rolę odgrywa prawnik rozwiązujący zagadkę, doskonale wpasuje się w ten klimat ale zachowując polskie realia. Nie jest to przerysowany obraz nawiązujący do wszystkiego co amerykańskie tylko rzeczywistość przeniesiona na polskie podwórko napisana stylem zachodnim. Bardzo mi to odpowiada bo się fajnie czyta, a książka przez cały czas trzyma w napięciu do samego końca.
Nie ma w książce za dużo prawniczego języka. Mróz stara się oszczędzać tego swoim czytelnikom, jeśli coś się pojawia autor w sposób zrozumiały to tłumaczy. Czyta się lekko i szybko do samego końca. A finał dość zaskakujący i niespodziewany ale to samemu trzeba się o tym przekonać:)
Polecam bardzo:) I czekam na następne pozycje Remigiusza Mroza:)
Szanowany biznesmen zleca prawniczce Joannie Chyłko obronę swojego syna oskarżonego o morderstwo. Oskarżony Piotr Langer przez 10 dni przebywał w swoim mieszkaniu wraz z ciałami ofiar. Dowody zabezpieczone na miejscu zbrodni, w tym odciski palców na narzędziach zbrodni wydają się przesądzać sprawę na niekorzyść Langera. Zaczyna się prawnicza walka o jak najmniejszy wyrok. Skazany nie współpracuje ze swoimi obrońcami, odmawia składania zeznań, w ogóle się nie odzywa, czyżby był nie poczytalny? Co w takiej sytuacji zrobi Chyłka?
Joanna Chyłka, bezkompromisowa prawniczka z ciętym językiem która pracuje w jednej z najbardziej ekskluzywnych kancelarii w Polsce -Żelazny & Mc Vay. Prawniczka nie przebiera w środkach aby wygrać sądową batalię. Na dodatek dostaje do pomocy młodego aplikanta Kordiana Oryńskiego. Ich współpraca wbrew pozorom układa się dobrze pomimo trudnego charakteru Chyłki.
Duet Chyłka&Oryński jest dużym plusem tej książki. Ich dialogi i perypetie w niektórych momentach rozśmieszają czytelnika. Te dwie osoby bardzo się od siebie różnią, mogło by się wydawać że nie pasują do siebie bo dzieli ich wszystko. Chyłka znana pani prawnik, lubiąca czerwone samochody, czerwone mięso i heavy metal a Oryński to żółtodziób na progu kariery przez przypadek przyjęty na staż do firmy, zamiast mięsa woli ryby a do pracy przyjeżdża tramwajem i słucha hip hopu. Rozwikłanie zagadki zbliża do siebie tych dwoje, u Chyłki odzywają się uczucia których nie znała.
Książkę "Kasacja" porównała bym do amerykańskich thrillerów czy seriali gdzie przeważnie główną rolę odgrywa prawnik rozwiązujący zagadkę, doskonale wpasuje się w ten klimat ale zachowując polskie realia. Nie jest to przerysowany obraz nawiązujący do wszystkiego co amerykańskie tylko rzeczywistość przeniesiona na polskie podwórko napisana stylem zachodnim. Bardzo mi to odpowiada bo się fajnie czyta, a książka przez cały czas trzyma w napięciu do samego końca.
Nie ma w książce za dużo prawniczego języka. Mróz stara się oszczędzać tego swoim czytelnikom, jeśli coś się pojawia autor w sposób zrozumiały to tłumaczy. Czyta się lekko i szybko do samego końca. A finał dość zaskakujący i niespodziewany ale to samemu trzeba się o tym przekonać:)
Polecam bardzo:) I czekam na następne pozycje Remigiusza Mroza:)
poniedziałek, 16 listopada 2015
John Lutz "Seryjny"
Książka wpadła mi w ręce pewnego razu w księgarni, nie czytałam jeszcze nic tego autora więc z zainteresowaniem wzięłam do domu. Duże gabaryty powieści nie zniechęciły mnie, bo jeśli książka jest dobra to ponad 600 stron można przeczytać jednym tchem.
"Seryjny" to książka o seryjnym mordercy o pseudonimie Rzeźnik, który zabija w Nowym Jorku. Młoda tancerka zostaje jego pierwszą ofiarą, nie dość że ją zabił to jeszcze znęcał się nad nią przed śmiercią, torturował ją przy pełnej jej świadomości. Okrutne i powolne zadawanie cierpienia powoli wysysało chęć życia z ofiary, marzyła tylko aby to jak najszybciej się skończyło.
W sprawę zostaje zaangażowany były policjant a aktualnie prywatny detektyw Frank Quinn. Na jego barkach i barkach jego pracowników też eks-glin spoczywa trudność rozwiązania sprawy. A to nie jest wcale takie proste, nawet ciężko określić motyw sprawcy i co nim kieruje że zadaje ofiarą tyle cierpienia. Więcej domysłów niż twardych dowodów.
Każda kolejna zbrodnia Rzeźnika jest coraz bardziej makabryczna. Na kobiety w Nowym Jorku pada blady strach, wybucha panika. Psychopata lubi zadawać ból, widzieć że ofiara cierpi, cuci ją amoniakiem aby przedłużyć jej cierpienia, aby mogły odpokutować. Wszystko jest dokładnie przygotowane i zaplanowane, ale sprawca nie jest w stanie wszystkiego przewidzieć. Błąd mordercy to szansa dla Quinna jego ekipy.
W książce autor opisuje dosłownie wszystko, kiedy ktoś wstaje z krzesła, siada, czasami przez te opisy można zgubić sens fabuły bo wytrącają człowieka z rytmu czytania. Dla mnie niektóre opisy są naprawdę zbędne (nie mówię tu o opisach zbrodni) można było by je pominąć z korzyścią dla książki i raptem 1/3 stron by odpadła.
Mam też zastrzeżenia do nielicznych poczynań postaci, zachowanie ich i ich rozmowy wyszły sztucznie i trochę oderwane od rzeczywistości. Autor fantastycznie dopracował zbrodnie ale zabrakło tego czegoś przy tworzeniu postaci i relacji między nimi.
Początkowo czytając drugi wątek nawiązujący do przeszłości, odniosłam wrażenie chaosu, nie bardzo wiedziałam o co chodzi. Pierwsze skojarzenie że to chyba błąd przy drukowaniu książki. Dopiero im bliżej końca książki to tym bardziej stał się dla mnie zrozumiały i nawiązywał do teraźniejszości.
Plusem jest żmudne przedstawienie pracy śledczych. Lutz niczego nie pomija, pokazuje jak "mrówczą" prace muszą zrobić detektywi aby zbadać choć najmniejszy ślad. Widać że taka praca nie jest łatwa i często można trafić w ślepą uliczkę.
Książka ma swoje plusy jak i minusy. Podobał mi się wątek zbrodni i poczynań mordercy a reszta może przejść. Dużo stron których niekoniecznie aż tyle powinno być, mniejsza książka z mniejszymi opisami była by bardziej atrakcyjniejsza. A co do finału to powiem że zaskakujący, ale czy na plus to nie wiem, wydało mi się trochę naciągane i grubymi nićmi szyty motyw do popełnienia zbrodni. Ale to już sami musicie ocenić:)
"Seryjny" to książka o seryjnym mordercy o pseudonimie Rzeźnik, który zabija w Nowym Jorku. Młoda tancerka zostaje jego pierwszą ofiarą, nie dość że ją zabił to jeszcze znęcał się nad nią przed śmiercią, torturował ją przy pełnej jej świadomości. Okrutne i powolne zadawanie cierpienia powoli wysysało chęć życia z ofiary, marzyła tylko aby to jak najszybciej się skończyło.
W sprawę zostaje zaangażowany były policjant a aktualnie prywatny detektyw Frank Quinn. Na jego barkach i barkach jego pracowników też eks-glin spoczywa trudność rozwiązania sprawy. A to nie jest wcale takie proste, nawet ciężko określić motyw sprawcy i co nim kieruje że zadaje ofiarą tyle cierpienia. Więcej domysłów niż twardych dowodów.
Każda kolejna zbrodnia Rzeźnika jest coraz bardziej makabryczna. Na kobiety w Nowym Jorku pada blady strach, wybucha panika. Psychopata lubi zadawać ból, widzieć że ofiara cierpi, cuci ją amoniakiem aby przedłużyć jej cierpienia, aby mogły odpokutować. Wszystko jest dokładnie przygotowane i zaplanowane, ale sprawca nie jest w stanie wszystkiego przewidzieć. Błąd mordercy to szansa dla Quinna jego ekipy.
W książce autor opisuje dosłownie wszystko, kiedy ktoś wstaje z krzesła, siada, czasami przez te opisy można zgubić sens fabuły bo wytrącają człowieka z rytmu czytania. Dla mnie niektóre opisy są naprawdę zbędne (nie mówię tu o opisach zbrodni) można było by je pominąć z korzyścią dla książki i raptem 1/3 stron by odpadła.
Mam też zastrzeżenia do nielicznych poczynań postaci, zachowanie ich i ich rozmowy wyszły sztucznie i trochę oderwane od rzeczywistości. Autor fantastycznie dopracował zbrodnie ale zabrakło tego czegoś przy tworzeniu postaci i relacji między nimi.
Początkowo czytając drugi wątek nawiązujący do przeszłości, odniosłam wrażenie chaosu, nie bardzo wiedziałam o co chodzi. Pierwsze skojarzenie że to chyba błąd przy drukowaniu książki. Dopiero im bliżej końca książki to tym bardziej stał się dla mnie zrozumiały i nawiązywał do teraźniejszości.
Plusem jest żmudne przedstawienie pracy śledczych. Lutz niczego nie pomija, pokazuje jak "mrówczą" prace muszą zrobić detektywi aby zbadać choć najmniejszy ślad. Widać że taka praca nie jest łatwa i często można trafić w ślepą uliczkę.
Książka ma swoje plusy jak i minusy. Podobał mi się wątek zbrodni i poczynań mordercy a reszta może przejść. Dużo stron których niekoniecznie aż tyle powinno być, mniejsza książka z mniejszymi opisami była by bardziej atrakcyjniejsza. A co do finału to powiem że zaskakujący, ale czy na plus to nie wiem, wydało mi się trochę naciągane i grubymi nićmi szyty motyw do popełnienia zbrodni. Ale to już sami musicie ocenić:)
piątek, 13 listopada 2015
Książeczka sensoryczna
Jakiś czas temu napisałam posta z planami zrobienia zabawek dla Małego. Miałam się pochwalić rezultatem, trochę to trwało ale jest już gotowe:)
Oto książeczka sensoryczna mojego wykonania:
Pierwsza strona wykonana jest z filcu ponieważ jest sztywny, a bałam się ze jak zszyje materiał z materiałem to strona będzie luźna i będzie się zwijać. Wymiary książeczki to 21x21cm ale trzeba pamiętać że potrzebny jest kawałek więcej do z szycia stron ze sobą. Błękitna wstążka służyła za zakrycie zszytych brzegów książki.
Kolejna strona książeczki:
Pociąg ze zwierzątkami. Prawie wszystkie elementy wykonane są z filcu. Zwierzątka nie są przyszyte w całości do stron tylko w miejscu łączenia z wagonikiem. Mały lubi łapać za zwierzaczki, jego ulubionymi postaciami jest żyrafka i hipcio.Wypychałam je ovatą, dlatego są wypukłe i mają różne kształty.
Następne strony:
Piesek i indyk z odczepianymi piórami. Tak naprawdę do wykonania takiej książeczki wystarczą kawałki materiałów dostępne w domu. Pieska zrobiłam z ręcznika który miałam dać mężowi do czyszczenia smarów, kawałek odcięłam, pióra indyka są z skróconych spodni jeansowych. Muszka pamięta czasy szkolne mojego rodzeństwa. Tym razem też tłem jest filc dla usztywnienia stron.
Ostatnie strony:
Najbardziej pracochłonne strony całej książeczki. Nie chciałam aby całe drzewo było z filcu więc korę zrobiłam z wełny od babci. Zaplotłam w zwykły warkocz i przyszyłam nitkami. Sowa i lisek są z wypełnieniem w środku, można je ciągnąć we wszystkie strony bo są tylko przyszyte z jednej strony, sowa do drzewa a lisek do trawki. Żabie nóżki i końcówka języka mają wypełnienie. Zamek można otwierać i zamykać, Mały lubi chować język żabie i go ciągnąć.
Koniec:
Ostatnia strona też zrobiona z filcu dla usztywnienia całości. Kolorowe wstążeczki wszyte między strony służą to pobudzania zmysłów malucha. Całość uszyta w większości ręcznie. Maszyną zszyłam tylko strony książeczki i liście w drzewie. Jeśli ktoś nie posiada maszyny a umie szyć ręcznie to bez problemu poradzi sobie z uszyciem takiej książeczki.
Trzeba pamiętać że dzieci lubią brać dużo rzeczy do buzi. Materiały do wykonania książeczki powinny być bezpieczne dla malucha, najlepiej je wyprać i uprasować, wszystkie elementy powinny być dokładnie przyszyte, nawet kilkukrotnie aby nie dało się łatwo urwać.
Jeśli kogoś zainspiruje moja praca to życzę powodzenia:) Przyznam że miałam dużo frajdy w tworzeniu książeczki, samo wymyślanie formy i jak to zrobić aby Małemu się podobało to nie lada wyzwanie. A co najważniejsze jak Mały dostał książeczkę to miałam dużą satysfakcję ze mu się podoba i się nią bawi.
Oto książeczka sensoryczna mojego wykonania:
Pierwsza strona wykonana jest z filcu ponieważ jest sztywny, a bałam się ze jak zszyje materiał z materiałem to strona będzie luźna i będzie się zwijać. Wymiary książeczki to 21x21cm ale trzeba pamiętać że potrzebny jest kawałek więcej do z szycia stron ze sobą. Błękitna wstążka służyła za zakrycie zszytych brzegów książki.
Kolejna strona książeczki:
Pociąg ze zwierzątkami. Prawie wszystkie elementy wykonane są z filcu. Zwierzątka nie są przyszyte w całości do stron tylko w miejscu łączenia z wagonikiem. Mały lubi łapać za zwierzaczki, jego ulubionymi postaciami jest żyrafka i hipcio.Wypychałam je ovatą, dlatego są wypukłe i mają różne kształty.
Następne strony:
Piesek i indyk z odczepianymi piórami. Tak naprawdę do wykonania takiej książeczki wystarczą kawałki materiałów dostępne w domu. Pieska zrobiłam z ręcznika który miałam dać mężowi do czyszczenia smarów, kawałek odcięłam, pióra indyka są z skróconych spodni jeansowych. Muszka pamięta czasy szkolne mojego rodzeństwa. Tym razem też tłem jest filc dla usztywnienia stron.
Ostatnie strony:
Najbardziej pracochłonne strony całej książeczki. Nie chciałam aby całe drzewo było z filcu więc korę zrobiłam z wełny od babci. Zaplotłam w zwykły warkocz i przyszyłam nitkami. Sowa i lisek są z wypełnieniem w środku, można je ciągnąć we wszystkie strony bo są tylko przyszyte z jednej strony, sowa do drzewa a lisek do trawki. Żabie nóżki i końcówka języka mają wypełnienie. Zamek można otwierać i zamykać, Mały lubi chować język żabie i go ciągnąć.
Koniec:
Ostatnia strona też zrobiona z filcu dla usztywnienia całości. Kolorowe wstążeczki wszyte między strony służą to pobudzania zmysłów malucha. Całość uszyta w większości ręcznie. Maszyną zszyłam tylko strony książeczki i liście w drzewie. Jeśli ktoś nie posiada maszyny a umie szyć ręcznie to bez problemu poradzi sobie z uszyciem takiej książeczki.
Trzeba pamiętać że dzieci lubią brać dużo rzeczy do buzi. Materiały do wykonania książeczki powinny być bezpieczne dla malucha, najlepiej je wyprać i uprasować, wszystkie elementy powinny być dokładnie przyszyte, nawet kilkukrotnie aby nie dało się łatwo urwać.
Jeśli kogoś zainspiruje moja praca to życzę powodzenia:) Przyznam że miałam dużo frajdy w tworzeniu książeczki, samo wymyślanie formy i jak to zrobić aby Małemu się podobało to nie lada wyzwanie. A co najważniejsze jak Mały dostał książeczkę to miałam dużą satysfakcję ze mu się podoba i się nią bawi.
Subskrybuj:
Posty (Atom)