niedziela, 12 marca 2017

Chris Carter "Krucyfiks"

"Krucyfiks" to bardzo wciągająca książka, z dosadnymi scenami zbrodni i genialnym detektywem który jest najlepszym śledczym w Los Angeles. Od pierwszej strony Carter angażuje nas w skomplikowane dochodzenie mające na celu złapać seryjnego zabójcę, który dość umiejętnie umyka policji.

Policja dostaje anonimowy telefon w którym informator mówi o znalezionych zwłokach. Patrol udaje się do parku narodowego Los Angeles National Forest i dokonują makabrycznego odkrycia. Wkrótce na miejsce przybywa ekipa kryminalistyków, patolog i Robert Hunter wezwany przez swojego przełożonego. Ofiarą jest młoda kobieta którą przed śmiercią okrutnie torturowano, wręcz zdarto z niej skórę. Widok jest dość makabryczny, zwłaszcza że ofiara została przywiązana za nadgarstki do dwóch równoległych belek i ustawiona tak jak by się modliła, a na dodatek wszystko widziała co z nią robił sprawca w lustrze powieszonym po przeciwnej stronie. A to jeszcze nie koniec, morderca zostawił swój podpis i dlatego detektyw Hunter został wezwany.

Śledztwo się komplikuje za sprawą tajemniczego symbolu podwójnego krzyża zostawionym na karku jako podpis, zwłaszcza że morderca który tak oznaczał swoje ofiary został już złapany. Krucyfiks bo tak media ochrzciły wtedy mordercę przed dwoma laty został schwytany i stracony za swoje czyny. Osobą która wtedy prowadziła dochodzenie był właśnie Hunter z ówczesnym partnerem i mimo ich wątpliwości co do sprawcy prokurator oskarżył podejrzanego i doprowadził do skazania go. Teraz po raz kolejny wątpliwości wróciły, śledczy muszą zadać sobie pytanie czy to robota naśladowcy który jakimś cudem dotarł do akt sprawy i zna szczegóły zbrodni które były znane tylko kilku osobą czy też prawdziwy Krucyfiks powrócił. I co z mężczyzną skazanym na śmierć, zginął choć był niewinny?

Książka od pierwszej strony porywa, zaczyna się od mocnego kopa, potem jest jeszcze bardziej drastycznie. Akcja dynamiczna, nie zwalnia ani na chwilę, ciągłe zwroty akcji i dobrze utrzymane tempo, po prostu nie da się od niej oderwać i aż dziwi że ta książka to dopiero debiut autora. Dodatkowo autor nie szczędzi czytelnikowi makabrycznych opisów zbrodni, są dość realistyczne a pomysłowość w tym kierunku mordercy zdumiewa. Ofiary bardzo cierpią bo morderca nie zna słowa litość, a sceny zbrodni są tak zaaranżowane że nawet weterani zielenieją na ich widok.

Autor posiada dość dużą wiedzę kryminalistyczną i patologiczną. Bardzo umiejętnie ją połączył z fabułą co daje nam efekt autentyczności. Wiedza techniczna jest wyważona, jest jej tyle żeby zrozumieć o co chodzi ale nie dać efektu znudzenia. Oprócz tego Carter wyposażył głównego bohatera w niecodzienną broń. Hunter za pomocą mowy ciała i umiejętności obserwacji otoczenia potrafi wysunąć odpowiednie wnioski tyczące się konkretnej osoby lub jej zamierzeń. To zaskakujące, że za pomocą jednego spojrzenia można tyle dowiedzieć się o drugim człowieku. Bardzo przydatna umiejętność i w trakcie śledztwa bohater nie raz z niej skorzysta.

Kolejnym plusem tej powieści są bohaterowie. Każda z postaci jest dość dobrze nakreślona, nie tylko fizycznie ale też autor nie pominął ich cech charakterystycznych czy środowiska z których się wywodzi. Dodatkowo co jakiś czas nawiązywał do ich aktualnego życia osobistego. Hunter wraz z partnerem wspaniale się uzupełniali i wspólnie jako detektywi posuwali śledztwo na przód.

Finał dość zaskakujący i robiący wrażenie.

Chris Carter wędruje na półkę moich ulubionych autorów, na pewno w niedługim czasie sięgnę po następne tomy przygód Roberta Huntera. Bardzo polecam!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz