czwartek, 17 marca 2016

Remigiusz Mróz "Przewieszenie"


Chwaliłam, chwaliłam i przechwaliłam. Chyba za dużo sobie obiecywałam co do tej pozycji. Poprzednia książka nawet była dobra a ta to dla mnie osobiście rozczarowanie. Czytałam kilka książek Remigiusza Mroza, według mnie wyrobił sobie już wysoki poziom pisarski ale "Przewieszenie" mi do tego nie pasuje. Jeśli ktoś by zaczynał przygodę z książkami Mroza właśnie od serii z komisarzem Frostem nie zrozumie mnie, bo same w sobie są fajne, ale czytając którąś z kolei pozycję to odczucia są inne. Może się czepiam, ale miałam wrażenie że "Przewieszenie" to kopia "Ekspozycji", nie w całości oczywiście ale niektóre wątki są identyczne. Psuło mi to radość czytania bo wiedziałam co się stanie i szczerze to liczyłam na więcej.

Okładka książki PrzewieszenieKsiążka zaczyna się kilka dni po odkryciu zwłok Olgi Szerbskiej w szpitalu przez komisarza Frosta. Cmentarz, uroczystości żałobne już się skończyły a komisarz wie że tamto śledztwo nie tak miało się skończyć. Postanawia znaleźć zabójce ale brak mu konkretnych tropów. Jedynym wyjściem było by porozmawiać z osadzonym Michałem Sznajdermanem, jednym ze sprawców poprzednich morderstw. To tez trudne do wykonania bo osadzony nie chce współpracować. Wracając do domu dostaje telefon od prokurator Dominiki Wadryś-Hansen z poleceniem wstawienia się w prokuraturze w Krakowie. Pani prokurator chce po dobroci namówić Frosta do współpracy, natomiast jej kolega zaczyna grozić ujawnieniem sprawy z Ukrainy jeśli Frost nie będzie współpracować. Postawiony pod murem godzi się porozmawiać z osadzonym, jednakże rozmowa ta nie przebiega po myśli prokuratorów i kończy się fiaskiem. Frost tym sposobem zyskuje nowych przeciwników.

Przywrócony do służby komisarz dostaje przydzielony do kolejnej sprawy. Na Podhalu na szlakach miały miejsce tragiczne wypadki, wszyscy mówią że to jakieś fatum, jednak policja ma trochę inne przypuszczenia. Żadnych dowodów, śladów ani świadków nie ma jednak Frost wie że ma do czynienia z morderstwem i rusza w pościg za zabójcą. Mimo że miejsca zbrodni oddalone są od siebie komisarz słuchając swojego instynktu staje w oko w oko ze sprawcą, który tylko cudem unika schwytania. Rozpoczyna się szaleńczy pościg po górach, każdy nie ostrożny krok może skończyć się lotem w przepaść lub przysypaniem lawiną. Frost wie ze musi się śpieszyć stawką jest życie kolejnych osób.

Kolejne tropy pozostawione przez mordercę wskazują na to że sprawa jest powiązana z poprzednim śledztwem komisarza nad którym pracował wraz z Olgą Szrebską. Okruchy informacji zostawione przez sprawcę rzucają też podejrzenie na Frosta. Pętla się powoli zacieśnia i komisarz może liczyć tylko na siebie i swojego przełożonego. Podinspektor Osica nie wierzy w te oskarżenia, bierze stronę Frosta i razem z nim stara się wyjaśnić sprawę. Tropy prowadzą nie tylko w góry, jest ktoś kto rozdaje wszystkie karty z ukrycia i jest po za zasięgiem. Komisarz z ścigającego staje się ściganym, a prokuratura chce jak najszybciej zamknąć sprawę bez względu na to czy jest winny czy też nie. Frost ma być kozłem ofiarnym i przynieść chlubę polskiemu wymiarowi sprawiedliwości. Czy komisarzowi uda się rozwiązać dwie sprawy za jednym zamachem i przy okazji oczyścić swoje nazwisko?

Nie mówię że wszystko w książce było na nie. Powieść ma dobre tępo, trochę wolniejsze niż w poprzedniej książce, dobrze się ją czytało, styl jasny i zrozumiały. Napięcie towarzyszy przez całą książkę i ani na chwilę nie zwalnia. Fabuła ciekawa, stawiająca na rozrywkę. Wątki powtarzają się i to mnie najbardziej raziło. Mróz w każdej książce zaskakuje czymś nowym, świeżym a tu powtórka z "Ekspozycji". Wyglądało to na brak pomysłów, dla mnie to nie do przyjęcia.

Bardzo nie podobał mi się proces i postępowanie wobec Frosta. Wszystko pobieżnie zostało załatwione, szybko i tak nijako. Nie ma zeznań Frosta ani dowodów a byłam bardzo ciekawa co ma do powiedzenia. Szkoda bo sala sądowa dawała wiele do popisu i sam proces mógłby być bardzo ciekawy.

Na scenę wkraczają starzy jaki i nowi bohaterowie. Współpraca Frosta i Osicy nie będzie tak kiepska jak w poprzedniej książce, wręcz przeciwnie, panowie połączą siły by razem rozwikłać zagadkę. Była partnerka a jednocześnie córka Osicy też będzie miała małą ale bardzo znaczącą rolę. Najbardziej irytowała mnie pani prokurator, jakoś ciepłych uczuć do niej nie mam. Sfrustrowana, zmęczona z kłopotami małżeńskimi  zamiast je rozwiązać woli wymijać się pracą. Nie przepadam za takimi osobami. I na końcu sprytny, inteligentny i wtapiający się w otoczenie morderca. Mistrzowska postać która umyka przed wymiarem sprawiedliwości, nikt prócz Frosta nie potrafi do niego dotrzeć.


O tyle cała książka była przewidywalna to sama końcówka zaskoczyła mnie. Kto jak kto ale Mróz umie wymyślić coś o czym będziemy myśleć i z chęcią sięgniemy po następną część przygód komisarza. Do premiery kolejnej części jeszcze daleko, więc mam nadzieję że ten niesmak zniknie i do nowej lektury zasiądę z czystym kontem. Jestem ciekawa czy kolejna część będzie lepsza od tej i co dalej z Frostem?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz