wtorek, 12 stycznia 2016

Jacek Skowroński "Był sobie złodziej"

Po książkę Jacka Skowrońskiego sięgnęłam z rozmysłem, pozytywne relacje moich znajomych przekonały mnie do jej zakupienia. Pierwsza przeczytana strona a ja nie mogę się oderwać od książki, tak mnie zaintrygowała. Początek rewelacyjny, później też wiele się dzieje co tworzy skomplikowaną i logiczną całość.

Ksiądz odwiedza swoich nowych parafian w celach zapoznawczych, krótka rozmowa, kawa i do widzenia. Dla gospodarzy nic nie znacząca wizyta, nawet fajnie się poczuli w nowym miejscu zamieszkania. A dla księdza to istna kopalnia wiedzy bo ksiądz nie jest księdzem tylko złodziejem. Rafał bo tak się nazywa ksiądz, zrobił rekonesans i planuje skok. Plany planami ale nie przewidział że wmiesza się przy tym w aferę z mafią i będzie walczył o przetrwanie.

Główny bohater to złodziej który dokonuje tylko przemyślane włamania. Wszystko ma dokładnie opracowane że nie ma miejsca na błędy, woli zrezygnować z włamania niż dać się złapać. Swoje ofiary rozpracowuje długo i dokładnie, nawet je odwiedza i śledzi. Podczas ostatniego skoku ma jednocześnie pecha i farta. Pech bo zaplątał się w sprawę porwania a później zabójstwa a szczęście bo jakimś cudem udało mu się uniknąć zemsty bandytów. Ze zwykłego złodzieja staje się zabójcą i bezwzględnym bandytą.

Podoba mi się narracja tej książki która jest pierwszoosobowa. Widzimy wszystko oczami złodzieja, uczymy się jak zaplanować włamanie. Bohater jest wyrazisty, nie szablonowy. Akcja szybka i ciągłe zwroty jak w filmie sensacyjnym. Czasami denerwowało mnie wymądrzanie się Rafała ale to drobiazg, który można przełknąć. Zakończenie bardzo zaskakujące, ale nic nie powiem aby nie odbierać przyjemności czytania.

Książka ta jest debiutem Jacka Skowrońskiego i jak najbardziej udanym. Trochę za krótka ale nie można mieć wszystkiego:) Po następną powieść na pewno też sięgnę, już nie mogę się doczekać...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz