środa, 8 lutego 2017

Natasza Socha, Magdalena Witkiewicz "Awaria małżeńska"

Co za książka, siedziałam, czytałam i płakałam ze śmiechu. Natasza Socha i Magdalena Witkiewicz napisały książkę lekką z mnóstwem humoru o relacjach damsko-męskich w krzywym zwierciadle. Coś co trzeba wziąć do ręki i przeczytać.

Koniec miesiąca był wyjątkowo pechowy dla pewnego kierowcy autobusu. Cały dzień składał się z drobnych niepowodzeń a wisienką na torcie był wypadek który spowodował chcąc ominąć kota. Niestety kot nie przeżył, a pasażerowie autobusu trafili do szpitala. Tak poznajemy Justynę i Ewelinę które w wyniku wypadku wylądowały na sobie przyciśnięte do szyby i z kończynami wykrzywionymi w inną stronę.

Chyba większego pecha niż Justyna i Ewelina mają ich mężowie Mateusz i Sebastian. Panowie którzy do tej pory nie brali na siebie żadnych obowiązków i żyli w swoim świecie muszą się zająć dziećmi i przetrwać ten czas gdy żony są w szpitalu. Zadanie zdaje się przerastać obu panów, zwłaszcza że od poniedziałku zaczyna się rok szkolny a oni nawet nie wiedzą gdzie ich dzieci chodzą do szkoły, a dalej będzie jeszcze lepiej.

Bardzo lubię takie książki jak ta. Czyta się ją szybko i przyjemnie, przerywając ją tylko po to by wybuchnąć śmiechem. Cała historia dość mocno podkoloryzowana ale to dodaje tylko urokowi tej książki. Bo jak co kto by nie chciał się pośmiać z zwykłych codziennych sytuacji które są wyzwaniem dla męskiej części małżeństwa? Coś co dla żony jest normalnością dla męża wręcz abstrakcją z którą nie maił nigdy nic wspólnego. Niektóre sytuacje wręcz słyszałam z ust koleżanek a z innym to w ogóle nie miałam styczności. Nigdy bym nie wpadła na to by prasować rano majtki, skarpetki i koszulki tylko po to by nie zakładać zimnej odzieży. Albo pomylić prostytutkę z panią ornitolog, bądź co bądź obie profesje zajmują się ptaszkami. Jeszcze tajemnicza zupa bouillabaisse, a to dopiero wierzchołek góry lodowej.

W dzisiejszych czasach panuje moda na bycie perfekcjonistką, nawet niektóre stacje telewizyjne promują takie działania po przez programy rozrywkowe. Społeczeństwo uważa się że kobieta ma być perfekcyjną matką, żoną, kochanką i pracownicą, jest od wszystkiego i wszystko robi. Niestety kobiety same narzuciły sobie takie role, odrzucając pomoc partnerów i rodziny, biorąc wszystko na swoje barki. Po czasie okazuje się że partnerzy w sytuacjach kryzysowych błądzą po ciemku i bez telefonu do żony nie mogą się obejść tak jak miało miejsce w powieści. A wystarczyło by przymknąć oko na drobne niedociągnięcia i angażować we wszystko całą rodzinę. Warto przewartościować sobie niektóre rzeczy by nie obudzić się z przysłowiową ręką w nocniku.

Autorki nie tylko skupiły się na relacjach damsko-męskich ale też na przyjaźni która zawiązała się w trakcie rekonwalescencji. Obie panie uziemione na dłuższy pobyt w szpitalu i mieszkając w jednym pokoju zwierzają się ze swoich problemów małżeńskich, dawnych miłościach, a nawet dzieląc się pikantnymi szczegółami życia. Nić porozumienia nawiązuje się też pomiędzy Sebastianem i Mateuszem, jako towarzysze wspólnej niedoli mają mnóstwo wspólnych tematów. Ale czy ta przyjaźń przetrwa po wyjściu ze szpitala?

Wbrew pozorom książka skłania do refleksji i zastanowienia się nad swoim życiem. Pomimo śmiesznych sytuacji i dialogów autorki poruszają dwie ważne kwestie. Pierwszą  z nich jest to czy dążąc do perfekcjonizmu nie gubimy po drodze siebie. Biorąc wszystkie obowiązki na swoje barki i patrząc na to jak widzą cię inni zapominamy o własnych potrzebach, a potem narasta frustracja i niezadowolenie z życia, związek się sypie a wystarczyłaby dobra komunikacja. Człowiek nie jest robotem, nie wykona wszystkiego doskonale, czasami warto odpuścić i zająć się przyjemniejszymi rzeczami. Drugą sprawą jest relacja ojców z własnymi dziećmi. Tata w życiu dziecka jest bardzo ważną osobą, ale dość często tak zapracowaną że w domu nie ma ochoty na nic więcej tylko odpoczynek. Jak pokazały to autorki, takie podejście powoduje że dzieci i ojcowie rozmawiają dwoma różnymi językami i nie mogą się porozumieć. Szkoda tracić tych pięknych chwil spędzonych z dziećmi bo w późniejszych latach nikt nam ich nie zwróci.

"Awaria małżeńska" jest to prześmieszna komedia obyczajowa z przesłaniem którą warto przeczytać. Polecam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz