czwartek, 19 stycznia 2017

Agnieszka Lingas-Łoniewska "Szósty"

Nazwisko Lingas-Łoniewska po raz pierwszy zobaczyłam na forach internetowych, ale nie wzbudziła mojego zainteresowania. Dopiero po jakimś czasie gdy coraz więcej czytałam pochlebnych opinii na temat twórczości autorki sama postanowiłam sprawdzić czy są prawdziwe.

Młoda pani psycholog Alicja Szymczak jest wdową, straciła męża w wypadku samochodowym, od tej pory nie ma nikogo w jej życiu. Mijają lata a dziewczyna pnie się po szczeblach kariery chcąc spełnić swoje marzenia. Gdy zostaje poproszona o utworzenie profilu psychologicznego zabójcy o pseudonimie "Szósty" i dołączenie do Śląskiej Grupy Śledczej traktuje to jako ukoronowanie swojej kariery. Nawet nie zdaje sobie sprawy jak bardzo się jej życie odmieni ani też że znajdzie się w śmiertelnym niebezpieczeństwie.

Marcin Langer to przystojny trzydziestoośmioletni inspektor który stoi na czele legendarnej Śląskiej Grupy Śledczej jednostki Komedy Wojewódzkiej w Katowicach. Aktualnie pracuje nad bardzo trudną sprawą gdzie sprawca zabija młode zielonookie blondynki. Zabójca porywa swoje ofiary nie zostawiając żadnych śladów, potem dopiero śledczy odnajdują ciało po siedmiu dniach. Schemat postępowania jest zawsze taki sam, na początku więzi kobiety w nieznanym miejscu, potem gwałci a szóstego dnia zabija. Pojawienie się pani psycholog zaburza ład sprawcy, nagle uderza szybciej i zaczyna popełniać błędy, niestety ale dalej gra policji na nosie zwłaszcza że ma jakieś prywatne porachunki z inspektorem.

Książka lekka i przyjemna, posiadająca dobre tempo ale kryminałem w moim odczuciu jej nazwać nie mogę. To coś bardziej dla romantyczek, które lubią gdy dzieje się coś więcej niż zwykły romans.  Choć nie powiem sama fabuła wątku kryminalnego dość ciekawie wymyślona, dużo się dzieje ale autorka nie zagłębiała się w szczegóły. Szkoda tylko że tożsamość mordercy podana jest prawie na tacy i bardzo uważny czytelnik od razu odgadnie kto to, a cała Śląska Grupa Śledcza była tłem dla romansu który szczerze powiedziawszy też był bez wyrazu. Brakowało mi iskry, czegoś mocnego, jakoś nie poczułam żadnych emocji czytając tę książkę. Nie mówiąc o tym że się domyśliłam kto jest sprawcą i jak się ta historia skończy.

Co do głównych bohaterów, jak dla mnie są trochę przerysowani, zbyt idylliczni, brakuje mi realiów z prawdziwego świata, nie czułam tej chemii między nimi. Wydaje mi się że autorka powinna był nad tym jeszcze trochę popracować.  Jeszcze ta cała magiczna otoczka wokół całego romansu, małe urozmaicenie nadające sens działaniom bohaterów.

Najlepiej udała się kreacja czarnego charakteru, długo zwodził śledczych za nos. Jest osobą sprytną, inteligentną i w jakimś stopniu opętaną. Uważa się za boga który zabijając uwalnia od wielkiego ciężaru: "Mogę. Wszystko mogę. Kiedyś ktoś zniszczył cały mój świat. Stworzyłem go na nowo. Swój. Własny. Jestem bogiem. Mogę wszystko. Daję i odbieram. I zbawiam."

Moje uczucia do książki są jak najbardziej pozytywne ale mam uczucie że czegoś mi tu brakuje, że przydało by się ją bardziej dopracować. Autorka ma potencjał, który mam nadzieję że pokaże w następnych książkach. Oceniam ją jako dobrą, ale mam nadzieję że kolejne pozycje będą jeszcze lepsze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz