środa, 17 lutego 2016

Zygmunt Miłoszewski "Uwikłanie"


To chyba zły czas na czytanie polskich autorów, kolejna książka z bardzo pozytywnymi recenzjami, a ja czuję rozczarowanie. Może stawiam za wysoką poprzeczkę Miłoszewskiemu ale jego "Domofon" zawalił mnie z nóg. Tego samego oczekiwałam od "Uwikłania", jest to kryminał rozpoczynający cykl o prokuratorze Szackim. Książka nie jest zła, jest tu intryga, akcja i ciekawi bohaterowie tylko ja osobiście nie mogłam wciągnąć się w akcje i zdarzało mi się przysypiać czytając.

Niedzielny poranek, Szacki ma wolny dzień który spędza z żoną i córką, obiecał przygotować śniadanie córce. Nagle dzwoni telefon i burzy tą poranną sielankę. Prokurator ma się zjawić w starym klasztorze w centrum Warszawy gdzie znaleziono zwłoki. Przybywając na miejsce dowiaduje się ze ofiarą jest Henryk Telak i brał udział w niekonwencjonalnej terapii grupowej spopularyzowanej przez Berta Hellingera.

Sesja była bardzo burzliwa i została przerwana z powodu emocji, uczestnicy mieli do niej wrócić następnego dnia. Telak nie pojawił się na śniadaniu, wszyscy uznali że zrezygnował, wkrótce zostają odnalezione zwłoki ofiary. Szacki ma niełatwe zadanie, Telaka zabił włamywacz albo ktoś z grupy ale brak motywu. Grzebiąc w przeszłości ofiary dowiaduje się że córka popełniła samobójstwo a syn jest śmiertelnie chory. Jest jeszcze coś w bardzo dalekiej przeszłości, coś co jest niebezpieczne nawet dla samego prokuratora.

Postać prokuratora jest intrygująca, choć nie do końca obowiązki Szackiego pokrywają się z pracą prokuratora w realu. Dziwna jest też współpraca prokuratury z policją, czytając miałam wrażenie że policjanci nie mogą nic powiedzieć ani wykazać żadnej inicjatywy, są prowadzeni za smycz jak piesek na spacer.  Sam pomysł aby zrobić głównego bohatera prokuratorem jest zaskakujący i zyskuje na plusie. Szacki to człowiek inteligentny z dziwnym poczuciem humoru i ciętym językiem. Miłoszewski pokazuje że człowiek pracujący na państwowej posadzie nie ma tak dobrze, też musi walczyć z systemem a i jego uczucia często kłócą się z obowiązkami.

Strasznie nie trafiony wątek romansu. Zero romantyzmu, napięcia, emocji, jest tylko kalkulacja i nudnawe rozważania. Nie wiem czy autor nie miał pomysłu jak to napisać czy też nie bardzo wiedział jak się do tego zabrać. Wyszło drętwo i niemrawo.

Bohaterowie są zwyczajni, tacy z podwórka. Nie ma nadmiernego idealizowania postaci, wymyślania im nie stworzonego życiorysu. W dzisiejszych czasach często ludzie korzystają ze specjalisty i chodzą na terapię. Miłoszewski porusza też tematy byłych funkcjonariuszy SB, UB, teczek i agentów. Ten temat ciągle się przewija w życiu i mediach, ciągle do niego wracamy. W "Uwikłaniu" powrót do tamtych czasów pozwala poznać motyw zabójcy.

Podsumowując autor napisał książkę obyczajowo-kryminalną o bardzo ciekawej fabule ale brakło mi w niej "życia" i napięcia. Książka dla lubiących Miłoszewskiego:)







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz