poniedziałek, 16 listopada 2015

John Lutz "Seryjny"

Książka wpadła mi w ręce pewnego razu w księgarni, nie czytałam jeszcze nic tego autora więc z zainteresowaniem wzięłam do domu. Duże gabaryty powieści nie zniechęciły mnie, bo jeśli książka jest dobra to ponad 600 stron można przeczytać jednym tchem.

"Seryjny" to książka o seryjnym mordercy o pseudonimie Rzeźnik, który zabija w Nowym Jorku. Młoda tancerka zostaje jego pierwszą ofiarą, nie dość że ją zabił to jeszcze znęcał się nad nią przed śmiercią, torturował ją przy pełnej jej świadomości. Okrutne i powolne zadawanie cierpienia powoli wysysało chęć życia z ofiary, marzyła tylko aby to jak najszybciej się skończyło.

W sprawę zostaje zaangażowany były policjant a aktualnie prywatny detektyw  Frank Quinn. Na jego barkach i barkach jego pracowników też eks-glin spoczywa trudność rozwiązania sprawy. A to nie jest wcale takie proste, nawet ciężko określić motyw sprawcy i co nim kieruje że zadaje ofiarą tyle cierpienia. Więcej domysłów niż twardych dowodów.

Każda kolejna zbrodnia Rzeźnika jest coraz bardziej makabryczna. Na kobiety w Nowym Jorku pada blady strach, wybucha panika. Psychopata lubi zadawać ból, widzieć że ofiara cierpi, cuci ją amoniakiem aby przedłużyć jej cierpienia, aby mogły odpokutować. Wszystko jest dokładnie przygotowane i zaplanowane, ale sprawca nie jest w stanie wszystkiego przewidzieć. Błąd mordercy to szansa dla Quinna jego ekipy.

W książce autor opisuje dosłownie wszystko, kiedy ktoś wstaje z krzesła, siada, czasami przez te opisy można zgubić sens fabuły bo wytrącają człowieka z rytmu czytania. Dla mnie niektóre opisy są naprawdę zbędne (nie mówię tu o opisach zbrodni) można było by je pominąć z korzyścią dla książki i raptem 1/3 stron by odpadła.

Mam też zastrzeżenia do nielicznych poczynań postaci, zachowanie ich i ich rozmowy wyszły sztucznie i trochę oderwane od rzeczywistości. Autor fantastycznie dopracował zbrodnie ale zabrakło tego czegoś przy tworzeniu postaci i relacji między nimi.

Początkowo czytając drugi wątek nawiązujący do przeszłości, odniosłam wrażenie chaosu, nie bardzo wiedziałam o co chodzi. Pierwsze skojarzenie że to chyba błąd przy drukowaniu książki. Dopiero im bliżej końca książki to tym bardziej stał się dla mnie zrozumiały i nawiązywał do teraźniejszości.

Plusem jest żmudne przedstawienie pracy śledczych. Lutz niczego nie pomija, pokazuje jak "mrówczą" prace muszą zrobić detektywi aby zbadać choć najmniejszy ślad. Widać że taka praca nie jest łatwa i często można trafić w ślepą uliczkę.

Książka ma swoje plusy jak i minusy. Podobał mi się wątek zbrodni i poczynań mordercy a reszta może przejść. Dużo stron których niekoniecznie aż tyle powinno być, mniejsza książka z mniejszymi opisami była by bardziej atrakcyjniejsza. A co do finału to powiem że zaskakujący, ale czy na plus to nie wiem, wydało mi się trochę naciągane i grubymi nićmi szyty motyw do popełnienia zbrodni. Ale to już sami musicie ocenić:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz