czwartek, 13 kwietnia 2017

Katarzyna Puzyńska "Dom czwarty"

Katarzyna Puzyńska to dość mocno rozpoznawalne nazwisko odnośnie powieści kryminalnych. Ta polska autorka po raz kolejny wydała swoją powieść wzbudzając zachwyt tysięcy czytelników. Dom czwarty to już siódmy tom cyklu o Lipowie, do tej pory część książek autorki wzbudzała we mnie pozytywne emocje a część nie. Gdy książka trafiła w moje ręce nie mogłam się oprzeć pokusie sprawdzenia jakie tym razem uczucia wzbudzi u mnie autorka.

Po czterdziestu latach z Klementyną Kopp kontaktuje się jej matka z prośbą aby przybyła w rodzinne strony i rozpoczęła prywatne dochodzenie w celu znalezienia zabójcy Róży Grabowskiej z przed dwóch lat. Klementyna która z rodziną nie utrzymywała kontaktów po namowach swojej partnerki postanawia udać się do domu rodzinnego. Wkrótce wyrusza w drogę ale potem ślad się urywa i słuch po niej zaginął. Czy Klementyna spotkała się z matką? Czy ktoś nie chce aby śledztwo było wznowione?

Liliana partnerka byłej już komisarz Klementyny Kopp zgłasza jej zaginięcie. Na zlecenie komendanta Cybulskiego Daniel Podgórski, Weronika Nowakowska i Emilia Strzałkowska rozpoczynają nieoficjalne śledztwo. Udają się do Złocin w celu zasięgnięcia informacji ale wszyscy twierdzą że policjantka nigdy tu nie dotarła. Podgórski odkrywa, że jednak Klementyna tu była a mieszkańcy miasteczka kłamią i nie chcą współpracować z policją. Wkrótce wychodzą na jaw zbrodnie z przed kilku i kilkudziesięciu lat które w jakiś sposób łączą się z aktualnym dochodzeniem. Na dodatek w miasteczku ktoś rysuje tajemnicze graffiti z czarną szubienicą sugerując, że mieszkańcy nie mają czystego sumienia. Czy Podgórski odnajdzie Klementynę? Czy uda się doprowadzić śledztwo do końca?

Książka wciąga  już po przeczytaniu pierwszej strony, intryga jest fajnie skonstruowana i ciekawa a do tego panuje tu bardzo mroczny klimat. Autorka napisała krótkie rozdziały które wprowadzały jeszcze większy zamęt niż cokolwiek wyjaśniały więc oderwanie się od książki choć by na chwilę było bardzo trudne. Śledztwo prowadzone przez Podgórskiego przyciąga uwagę zwłaszcza, że początkowo nie posiada dużo informacji a musi dowiedzieć się gdzie jest Klementyna.

Katarzyna Puzyńska po raz kolejny oprócz wątku kryminalnego wprowadza wątki obyczajowo-społeczne, które są dość mocno rozbudowane i stanowią doskonałe tło do wydarzeń które się toczą. Autorka znana jest z tego, że tworzy bardzo rozbudowane psychologicznie portrety bohaterów i tym razem zrobiła to samo. Od pierwszej strony dowiadujemy się jakie panują między bohaterami relacje, jakie problemy mają i z czym muszą sobie radzić. Osobiście miałam wrażenie, że doświadczenia życiowe bohaterów czasami dominowały nad prowadzonym dochodzeniem, a oni sami nie wiedzieli na czym się skupić.

Jedna rzecz która mnie bardzo raziła to trochę niedorzeczne zachowanie Podgórskiego, nie jest już tą osobą którą na początku polubiłam. W wyniku niezbyt sprzyjających okoliczności aspirant ma masę problemów i z książki na książkę jest coraz bardziej odpychającym i niezrozumiałym człowiekiem. Jak to się mówi po burzy zawsze wychodzi słońce ale w wypadku Podgórskiego jest coraz gorzej, bardziej się pogrąża w mroku i nie ma mu kto pomóc odbić się od dna. Raziły mnie też te niepotrzebne wulgaryzmy które tak naprawdę psuły odbiór książki. Ja rozumiem że czasem aż się same cisną na język, sama nie jestem święta w tym temacie ale tu wyszło to niesmacznie i odpychająco.

Co do zakończenia, to niezbyt mnie zadowoliło. W wytypowaniu zbrodniarza miałam lekki kłopot, bo osoba winna była bez podejrzeń z mojej strony ale jakoś nie kupuje do końca motywów postępowania niektórych postaci. Trochę czuję zawód bo intryga udana ale zakończenie bez fajerwerków.

W książce autorka ukryła zapowiedz następnej powieści i powiem, że brzmiała ona bardzo zachęcająco zwłaszcza, że w kolejną sprawę będzie zamieszany sam komendant Cybulski. Liczę na to że Podgórski wróci do swojego dawnego wcielenia i na nowo podbije moje serce.

Szczerze to mam mieszane uczucia co do twórczości autorki, z początku mnie zachwyciła potem Utopce i Łaskun nie przypadły mi do gustu. Dom czwarty jest lepszy od dwóch poprzednich części cyklu ale to też nie to co było na początku. Trochę brakuje mi komisariatu w Lipowie i tej atmosfery która tam panowała.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz